Wywiad z dr Kamilą Tarnacką, Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej
Badania pokazały, że ponad 80% Polek i Polaków uważa, że energia z morskich farm wiatrowych pozytywnie wpływa na walkę ze zmianami klimatu i ta grupa osób pozytywnie przyjmuje inicjatywę budowania farm wiatrowych. Ale pozostałych 20% Polaków ma wątpliwości. Czego się boją? W ogóle mają się czego bać?
Rzeczywiście, elektrownie wiatrowe, zarówno na lądzie, jak i w szczególności na morzu, cieszą się coraz większą akceptacją. Jest to uzasadnione, ponieważ są to prawdziwie zielone technologie, które stają się coraz bardziej wydajne i dodatkowo coraz tańsze. Energia wiatrowa to czysta ekologia i do tego najtańsza dostępna technologia wytwarzania energii. Do wytwarzania energii z wiatru nie wykorzystujemy żadnych surowców energetycznych, przyczyniając się do tego, by profil wytwórczy energii w kraju był coraz bardziej przyjazny dla ludzi i środowiska oraz przyczyniał się do ochrony atmosfery. Wątpliwości, które mogą się pojawić, wynikają przede wszystkim z niewiedzy, dlatego obecnie bardzo ważna będzie dalsza edukacja, obalanie krążących mitów oraz popularyzacja morskiej energetyki wiatrowej, po to, aby zalety tej technologii były jeszcze lepiej ugruntowane w świadomości naszych rodaków.
Taką grupą zawodową, która ma wątpliwości co do budowania farm wiatrowych, są rybacy. Boją się, że farmy zniszczą łowiska. Słusznie?
Takie obawy, choć typowe niemal dla wszystkich nowych inwestycji na morzu, nie tylko na Bałtyku, w tym przypadku nie wydają się uzasadnione. W ramach tak zwanej pierwszej fazy rozwoju, obejmującej najbardziej zaawansowane projekty, pierwsze elektrownie będą powstawały fizycznie dopiero w latach do 2024-2025. Oznacza to, że w chwili obecnej nie ma zupełnie żadnych ograniczeń połowowych wynikających z budowy morskich farm wiatrowych. Obszary przeznaczone pod morskie farmy wiatrowe nie nakładają żadnych ograniczeń dla połowów komercyjnych i rekreacyjnych. W przeciwieństwie do bardziej restrykcyjnych rozwiązań z innych krajów (np. Niemiec, gdzie na farmach wiatrowych obowiązuje zakaz połowu), w Polsce nie ma w planach całkowitego zamknięcia tych akwenów, poza okresem natężonych prac budowlanych na etapie powstawania farm. Co ważne – takie inwestycje realizowane są po przeprowadzeniu szczegółowej oceny oddziaływania na środowisko. To gwarantuje zastosowanie odpowiedniego kalendarza prac oraz wszelkich dostępnych technologii redukujących potencjalne oddziaływania na środowisko. Z tego względu inwestorzy starają się podejmować jak najszerszy dialog ze wszystkimi interesariuszami, aby zadbać o to, by rozwój tej dziedziny energetycznej był realizowany w sposób zrównoważony i harmonijny oraz z poszanowaniem interesów wszystkich zainteresowanych grup.
Często mówi się, że farmy wiatrowe to przyszłość. Dlaczego?
Farmy wiatrowe to rzeczywiście przyszłość. Ta technologia rozwija się już od ponad dekady na całym świece, a wiodą w tym procesie kraje europejskie, takie jak Wielka Brytania, Niemcy czy Dania. Ich śladem idą inne kraje, także bałtyckie oraz cała reszta świata. Technologia morskiej energetyki wiatrowej jest więc już z jednej strony doskonale sprawdzona, a z drugiej strony – ma przed sobą świetlaną przyszłość ze względu na ogromny, jeszcze niewykorzystany potencjał, stojący zarówno przed technologiami na stałe kotwiczonymi w gruncie, jak i opartymi o fundamenty pływające. Morskie technologie energetyczne mogą się przyczynić do znaczącej kontrybucji w zaspokojenie potrzeb energetycznych całego globu. Wydaje się też, że ta technologia ma jeden z najwyższych potencjałów wsparcia produkcji tzw. zielonego (w oparciu o elektrolizę zasilaną zieloną energią) wodoru, co ma uzasadnienie środowiskowe i ekonomiczne. Tylko wodór produkowany w sposób przyjazny dla środowiska oraz opłacalny ekonomicznie może być odpowiedzią na wyzwania energetyczne stojące przez nowoczesnym społeczeństwem. Rozwój morskich farm wiatrowych może znacząco wspomóc realizować tę ambitną wizję.
Polska posiada bardzo duży potencjał w zakresie budowy morskich farm wiatrowych. Wynika to przede wszystkim ze znakomitych warunków naturalnych obszar polskiej strefy ekonomicznej charakteryzuje się jednym z największych potencjałów wiatru na Morzu Bałtyckim. Wytwarzanie energii z morskich farm wiatrowych przyczyni się do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju. Poza tym taka inwestycja to szansa dla społeczności przybrzeżnych, wsparcie rozwoju lokalnych obiektów, tworzenie miejsc pracy wymagających wysokich kwalifikacji czy rozwój konkurencyjnych, zorientowanych na eksport lokalnych łańcuchów dostaw.
Na czym polega – praktycznie – ekologiczność prądu z farm wiatrowych?
Szacuje się, że po 2030 r. nawet 1/3 zapotrzebowania na energię w Polsce może być pokryta produkcją z morskich farm wiatrowych. Jest to więc złożone przedsięwzięcie, na miarę potrzeb całego kraju. Dla przykładu inwestycje Baltica 1, 2 i 3 (w sumie ich planowana całkowita moc to 3,4 GW) zabezpieczą potrzeby energetyczne 5,4 mln gospodarstw domowych. Tuż za tymi inwestycjami plasują się inwestycje Bałtyk I-III (o całkowitej planowanej mocy 3 GW) – wspierające kolejnych 4,8 mln domów zieloną energii z morskiego wiatru.
Czy Morze Bałtyckie to dobre miejsce na powstanie farm wiatrowych?
Morze Bałtyckie ma doskonałe warunki do rozwoju morskich farm wiatrowych. Do cech wyjątkowo predestynujących Bałtyk do rozwoju tych inwestycji jest niewielka głębokość i relatywnie niskie zasolenie jego wód. Niewielka głębokość powoduje ułatwienia w budowie, w szczególności technologii wymagających stabilizowania w dnie. Powoduje to, że w relacji do wód głębszych procesy badania dna i późniejszego palowania fundamentów stanowią mniejsze wyzwanie techniczne i są także mniej kosztowne. Z kolei niewielki stopień zasolenia przyczynia się do lepszej trwałości struktur zanurzonych w wodzie, co zawsze jest dużym wyzwaniem przy silnym zasoleniu. Ponadto, Bałtyk charakteryzuje się być może nie aż tak silnym, ale stałym w czasie profilem wiatrowym. Te czynniki wzięte łącznie mogą zadecydować o tym, że przy odpowiednim wsparciu państwa Polska zostanie niekwestionowanym liderem tej technologii na Bałtyku.
Czy z lądu, plaży – będzie te farmy wiatrowe widać?
Kwestia widoczności tych inwestycji to jedno z częściej zadawanych pytań. Polskie prawo przewiduje lokalizację morskich farm wiatrowych tylko w Polskiej wyłącznej strefie ekonomicznej, tj. 12 mil morskich od linii brzegowej, a więc ok. 22 km od brzegu. W praktyce dla konkretnych inwestycji te odległości będą nawet większe. Urządzenia te mogą być więc jedynie minimalnie widoczne na linii horyzontu tylko przy idealnej widoczności, całkowicie nie naruszając pięknego widoku nabrzeża polskiego Bałtyku, do którego jesteśmy wszyscy przyzwyczajeni.
A co się dzieje na takiej farmie wiatrowej, kiedy przestaje wiać wiatr i czy to jest bezpieczne?
Produkcja energii z wiatru, pomimo swojej zależności od jego prędkości jest w pełni przewidywalna nawet w skali długoterminowej. Zatrzymania turbiny wiatrowej nie stanowią żadnego zagrożenia technicznego i są całkowicie bezpieczne. Nawet kiedy nie wieje, w morskich turbinach działają wszystkie systemy związane z odpowiednim oświetleniem, bezpieczną nawigacją czy systemami łączności. Nowoczesne urządzenia energetyczne, nawet kiedy całkowicie nie pracują, dzięki swojemu wyposażeniu mogą stanowić wsparcie dla systemu energetycznego i pomagać stabilizować cały system. Trzeba jednak podkreślić, że jedną z podstawowych zalet technologii MFW jest właśnie bardzo wysoka stałość produkcji. W skali całej farmy wiatrowej jedynie 5% czasu farma wiatrowa zupełnie nie generuje energii. Te inwestycje będą zlokalizowane na rozległych obszarach i prawdopodobieństwo, że wszystkie one będą jednocześnie zatrzymane w warunkach bezwietrznych jest bardzo małe.
Źródło: Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej