W wielokrotnie przytaczanym przeze mnie kawale – zajączek wędruje przez las i spotyka na polanie niedźwiedzia. „Daj papierosa” – mówi groźnym głosem niedźwiedź, a zajączek podaje mu go potulnie, na to niedźwiedź, nagle wali zajączka otwarta łapa w głowę. „Chciałem bez filtra”. Sytuacja powtarza się następnego dnia, znowu niedźwiedź prosi o papierosa i jak go dostaje (bez filtra) znowu wali biednego futrzaka w głowę. „Za co?” pyta nieszczęśnik – „Chciałem z filtrem”. Na trzeci dzień niedźwiedź spotyka zająca na tej samej polanie i znowu groźnie mówi „Dawaj papierosa”, „z filtrem czy bez filtra?” odpowiada rezolutnie długouchy i wyciąga dwie paczki. Na to niedźwiedź zastanawia się przez chwilę i znowu z rozmachem wali zajączka w łeb mówiąc „A Ty zając znów bez czapeczki”…
Zawsze przypomina mi się ten biedny zajączek przy kolejnych krokach polskiej energetyki. Zmiana polskiej polityki energetycznej staje się faktem, zaakceptowano mentalnie (pewnie nie do końca operacyjnie) koniec górnictwa węgla kamiennego i powoli uruchomiono wielkie procesy, które zmieniać będą polską gospodarkę przez następne dekady. Co chwila powtarzana jest też zupełnie nowa strategia koncernów energetycznych – „neutrality CO2” Orlenu 2050, zielona strategia Tauronu, koniec źródeł węglowych PGE 2050 czy jeszcze szybsze, całkowite odejście od węgla (2030) w grupie PAK. Do tego nowa wersja PEP 2040 i kolejne odsłony programów wzmacniających zachowania proekologiczne, inwestycje w energetykę odnawialną i prosumencką i „nowy wymiar” energetyki polskiej. Jeśli coś takiego usłyszelibyśmy kilka lat temu byłoby to właściwie nieprawdopodobne, nikt nie stawiał, że może nastąpić odejście od węgla, a na pewno, że nastąpi taka zmiana globalnych nastrojów społecznych, akceptująca podejście do nowych energetycznych technologii.
Całość zmian oznaczająca także gigantyczne wydatki, nowe procesy społeczne, również wielkie wyrzeczenia i ogromne problemy przy relatywnie braku konkretów o dokładnym finansowaniu zmian przez forsującą ją europejską politykę.
Ale to wszystko okazuje się, że jest… „na dzisiaj bez filtra” – wszelkie zapowiedzi koncernów energetycznych bynajmniej nie są entuzjastycznie chwalone, ale wręcz krytykowane z „zielonej strony” jako niewystarczające, mało ambitne, słabe i powolne. Pomimo pozytywnych reakcji giełd i tak naprawdę chyba ruchu dokładnie w stronę, o którym wszystkim organizacjom proekologicznym chodziło – nie spotkałem tak naprawdę ciepłej reakcji lub też zachęty z ich strony – przeciwnie każde „pro-zielone” zmiany koncernów od razu traktowane są jako „greenwashing” i natychmiast podawane są inne daty (np. o dekadę wcześniejsze), że można szybciej, rzucane nowe hasła, że można właściwie od razu (koniec z polskim węglem już 2030 – a więc przebudowa 75% energetyki zawodowej i ciepłownictwa w 15 lat ).
Tymczasem warto odwołać się do klasyków i np. teorii wzmocnień według Burrhusa Frederica Skinnera. W najprostszym rozumieniu – Skinner badając zachowanie ludzi i zwierząt, twierdził, że ludzie najchętniej będą powtarzać i rozwijać te czynności, które mają pozytywne konsekwencje i za które są nagradzani i chwaleni. Skinner jest podstawą nowoczesnej pedagogiki i współczesnego systemu nauczania (co upraszczając znaczy, że lepiej rozdawać gwiazdki prymusom niż bić uczniów linijka jak za dawnych lat), a na pewno śledząc najlepszych trenerów psów zawsze zobaczymy, że dzięki jego badaniom podstawą jest smakołyk za każdym razem poprawnego wykonania czynności. Wydawałoby się, że właśnie za tymi rozwiniętymi teoriami zachowania, za całą biblioteką książek o pozytywnych motywacjach i dążeniach do pozytywnego warunkowania sprawczego, na dziś strategią Greenpeace, Clientearth i innych wielu organizacji byłoby choć jedno dobre słowo dla „nowej polskiej polityki energetycznej” i próba pozytywnego wzmocnienia. Tymczasem nie – obserwując dyskusje na Twitterze wciąż widzę te same argumenty i te same połajanki dla polskiej energetyki i jeszcze bardziej nierealistyczne terminy i kolejne przykręcanie śruby. Za chwile pojawią się pewnie kolejne pozwy i aktywiści przykuwający się do elementów chłodni kominowych na dużej wysokości. Niestety – należy pamiętać, że nie działa to w dobrym kierunku – według Skinnera mamy wtedy do czynienia z tzw. wygaszaniem – jeśli jakieś działania nie zostaną pozytywnie uwarunkowane – po prostu zanikną.
Nie można oprzeć się wrażeniu, że nowa „zielona i europejska” strategia energetyczna Polski wcale nie do końca wszystkim pasuje, bo przypisane miejsce dla polskiej energetyki i polskich koncernów to węgiel, emisje, zacofanie, brak zmian, stare technologie i systemowy opór przeciwko nowym technologiom.
Tak więc też polski energetyczny zajączek przez długi czas będzie musiał na spacerze mieć ze sobą nie tylko dwie paczki różnych papierosów, ale też i konfitury i kanapkę oraz czapeczkę, a może też i parasol.
Źródło: konradswirski.blog.tt.com.pl