Transformacja energetyczna to nie tylko zmiana źródeł energii, ale również zmiana społeczna. W ostatnich latach coraz mocniej wybrzmiewa potrzeba sprawiedliwej transformacji – takiej, która nie wyklucza nikogo. Tymczasem rosnące koszty modernizacji budynków, wymiany źródeł ciepła, czy inwestycji w odnawialne źródła energii sprawiają, że nowy wymiar ubóstwa energetycznego staje się jednym z najpoważniejszych, choć wciąż niedostatecznie rozpoznanych, wyzwań tej dekady.
Ciche zagrożenie w sercu zielonej zmiany
Zgodnie z art. 5gb ustawy Prawo energetyczne, ubóstwo energetyczne definiuje się jako sytuację, w której gospodarstwo domowe nie jest w stanie zaspokoić podstawowych potrzeb energetycznych w zakresie ogrzewania, chłodzenia, oświetlenia, korzystania z urządzeń elektrycznych i ciepłej wody użytkowej, ze względu na niewystarczające dochody, wysokie ceny energii lub nieefektywność energetyczną budynku, w którym zamieszkuje.
Zatem tradycyjnie ubóstwo energetyczne kojarzy się przede wszystkim z brakiem możliwości zapewnienia odpowiedniego komfortu cieplnego w okresie zimowym – z powodu niskich dochodów, nieefektywnych źródeł ciepła (np. starych pieców węglowych) oraz złej izolacji budynku. Eurostat dodatkowo określa ubóstwo energetyczne jako sytuację, gdy gospodarstwo domowe musi przeznaczać ponad 10% swoich dochodów na energię, a mimo to nie jest w stanie utrzymać właściwej temperatury w mieszkaniu.
Jednak w obliczu trwającej transformacji energetycznej ta klasyczna definicja wymaga rozszerzenia. Współcześnie rośnie świadomość, że ubóstwo energetyczne to także brak realnej możliwości uczestnictwa w zielonej transformacji. Coraz częściej mówi się o tzw. „nowym wymiarze ubóstwa energetycznego”, które dotyczy tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na wymianę kopciucha, montaż paneli fotowoltaicznych, czy modernizację instalacji grzewczej – nie dlatego, że nie chcą, lecz dlatego, że ich na to nie stać lub nie potrafią poradzić sobie z gąszczem procedur i formalności.
W tym ujęciu ubóstwo energetyczne to nie tylko kwestia finansowa, ale także problem dostępu do wiedzy, informacji i wsparcia społecznego. To trudność w podejmowaniu świadomych decyzji w świecie, gdzie nowe technologie i rozwiązania energetyczne stanowią obietnicę lepszego, bardziej ekologicznego życia – ale tylko dla tych, którzy potrafią się w nim odnaleźć.
W efekcie, bez uwzględnienia tego szerszego kontekstu, transformacja może pogłębiać istniejące nierówności społeczne, tworząc nową formę wykluczenia energetycznego.
Programy są – ale nie dla wszystkich
W Polsce funkcjonuje szereg programów wsparcia: Czyste Powietrze, Mój Prąd, Mój Elektryk, gminne programy termomodernizacyjne, czy środki unijne z Krajowego Planu Odbudowy. Na papierze wygląda to imponująco. W praktyce jednak – z tych programów korzystają głównie ci, którzy są już w lepszej sytuacji startowej: mają wykształcenie, czas, zasoby intelektualne i społeczne, by zrozumieć, jak wypełnić wniosek, co do niego dołączyć, jak rozliczyć faktury.
Dla wielu osób – zwłaszcza osób starszych, samotnych, mieszkających na terenach wiejskich, z ograniczoną mobilnością lub niepełnosprawnościami – ten system jest niedostępny. Nie chodzi tylko o brak środków finansowych. Chodzi o barierę proceduralną, cyfrową, językową i psychologiczną. O nieufność wobec instytucji, o obawę przed pomyłką, o brak wsparcia w kontakcie z urzędami.
W tym kontekście niezbędne staje się stworzenie systemu „energetycznych tłumaczy” – osób, które potrafią nie tylko znać treść programów dotacyjnych, ale przede wszystkim przełożyć je na język życia codziennego. Ich rolą byłoby:
- tłumaczenie formalnych dokumentów i procedur na prosty, zrozumiały język,
- pomoc w kompletowaniu dokumentów i wypełnianiu wniosków,
- wyjaśnianie, jakie rozwiązanie technologiczne będzie najlepsze dla danego gospodarstwa domowego,
- wspieranie w kontaktach z instytucjami (WFOŚiGW, gminą, bankiem, instalatorem),
- a także budowanie zaufania i podtrzymywanie relacji z osobami zagubionymi w systemie.
Można ich porównać do asystentów transformacji – osób wspierających w przejściu przez proces, który dla wielu jest zbyt złożony, aby przejść go samodzielnie. Tacy tłumacze mogliby działać w ramach organizacji pozarządowych, ośrodków pomocy społecznej, gminnych punktów konsultacyjnych, czy mobilnych zespołów doradczych – odwiedzających osoby z ograniczoną mobilnością w ich domach.
Co ważne – w Niemczech, czy Austrii podobne rozwiązania już funkcjonują. Przykładem mogą być niemieckie „Energieberater im Quartier” – lokalni doradcy energetyczni działający w dzielnicach i miasteczkach, zatrudniani przez samorządy lub spółdzielnie mieszkaniowe, którzy prowadzą konsultacje bezpośrednio w miejscu zamieszkania mieszkańców. W Austrii istnieją tzw. „Energy Caritas” – programy prowadzone przez organizacje kościelne i charytatywne, które pomagają osobom zagrożonym ubóstwem energetycznym przejść przez cały proces – od audytu energetycznego po wypełnienie wniosku.
W Polsce funkcjonują już lokalne inicjatywy pilotażowe, np. EkoDoradcy w Małopolsce, czy Lokalne Punkty Informacyjne Czystego Powietrza w niektórych gminach. Jednak to wciąż działania rozproszone, niewystarczające, często zależne od dobrej woli samorządów.
Aby sprawiedliwa transformacja stała się rzeczywistością, konieczne jest systemowe wdrożenie instytucji energetycznego tłumacza – jako trwałego elementu strategii energetycznej i społecznej państwa. W przeciwnym razie, nawet najlepiej zaprojektowane programy wsparcia będą skuteczne tylko dla wybranych.
Bo transformacja energetyczna to nie tylko mld zł na inwestycje – to przede wszystkim umiejętność rozmowy z człowiekiem, który potrzebuje wsparcia i nie potrafi sam przez to przejść.

Nowe ubóstwo, stare nierówności
Ubóstwo energetyczne w nowych warunkach to nie tylko wyzwanie ekonomiczne, ale również etyczne. Mówimy o świecie, w którym dostęp do czystej energii, komfortu cieplnego i energooszczędnych technologii staje się nową formą kapitału społecznego. Ci, którzy go nie mają, będą w coraz większym stopniu marginalizowani: będą płacić wyższe rachunki, mieszkać w gorszych warunkach, a w rezultacie – ponosić konsekwencje zdrowotne, społeczne i psychiczne.
Nie da się mówić o zeroemisyjności bez zadania pytania: dla kogo jest ta transformacja? Jeśli chcemy, by była naprawdę wspólna, musimy uznać, że wyzwania społeczne są równie ważne, jak technologiczne. Że to, czy ktoś wymieni piec, zależy nie tylko od dostępności pomp ciepła, ale od dostępności wsparcia, zrozumienia, obecności drugiego człowieka.
Co można zrobić lepiej?
1. Tworzyć lokalne centra wsparcia energetycznego
Powinny one powstać blisko ludzi, w oparciu o już funkcjonujące instytucje – takie jak ośrodki pomocy społecznej, gminne biblioteki, centra aktywności lokalnej, organizacje pozarządowe, czy kluby seniora. Ich głównym zadaniem byłoby:
- udzielanie bezpośrednich informacji na temat programów dotacyjnych i możliwości poprawy efektywności energetycznej,
- prowadzenie konsultacji i spotkań edukacyjnych,
- pomoc w wypełnianiu wniosków i rozliczaniu dotacji,
- identyfikacja najbardziej narażonych gospodarstw domowych,
- pełnienie funkcji lokalnych tłumaczy energetycznych – życzliwych, dostępnych, osadzonych w realiach danej społeczności.
Te centra mogłyby być finansowane z funduszy krajowych (np. NFOŚiGW), unijnych (FEnIKS, KPO) lub z budżetów gmin – i współprowadzone przez partnerstwa lokalne. W Małopolsce funkcjonuje już pozytywny przykład tzw. EkoDoradców, którzy są rozsiani po wielu gminach i wspierają mieszkańców we wdrażaniu programu „Czyste Powietrze”. Potrzeba jednak znacznie szerszej, bardziej zinstytucjonalizowanej sieci.
2. Włączać perspektywę społeczną do planowania energetycznego
Na poziomie gmin, powiatów i województw planowanie transformacji energetycznej nie może być domeną wyłącznie inżynierów i analityków. Potrzebne jest podejście partycypacyjne, w którym:
- analizuje się lokalne dane demograficzne i społeczne (np. dochód na mieszkańca, struktura wiekowa, poziom wykształcenia, dostępność internetu),
- konsultuje się plany energetyczne z mieszkańcami – zwłaszcza tymi z grup wrażliwych,
- uwzględnia się skutki społeczne polityki energetycznej (np. ryzyko wykluczenia, ubóstwa energetycznego, wzrostu opłat),
- buduje się zespoły interdyscyplinarne, łączące energetyków, urbanistów, pracowników społecznych i lokalnych liderów.
To właśnie na poziomie samorządów najlepiej widać, że transformacja to nie tylko technologia, ale codzienne życie ludzi.
3. Uprościć język komunikacji programów dotacyjnych
Zbyt często dokumenty rządowe, strony internetowe, czy ulotki informacyjne są pisane językiem hermetycznym – pełnym skrótów, odniesień do rozporządzeń, technicznego żargonu. Tymczasem wielu potencjalnych beneficjentów to osoby:
- bez wykształcenia technicznego,
- niezaznajomione z instytucjami publicznymi,
- z trudnościami w rozumieniu tekstu pisanego (np. osoby starsze, neuroróżnorodne, z dysleksją).
Należy:
- opracować przyjazne wersje programów, oparte na przykładach i pytaniach najczęściej zadawanych przez mieszkańców,
- wprowadzić materiały graficzne, filmy instruktażowe, infografiki,
- zapewnić możliwość rozmowy z człowiekiem – infolinię, konsultacje osobiste lub przez telefon, także w mniejszych miejscowościach,
- testować materiały informacyjne z grupami społecznymi, do których mają trafić – i poprawiać je na podstawie ich feedbacku.
Transformacja bez komunikacji staje się wykluczeniem.
4. Wprowadzić mobilnych doradców energetycznych
Nie każdy ma możliwość dotarcia do gminy, czy urzędu. Dla osób samotnych, starszych, z niepełnosprawnościami – nie tylko bariera proceduralna, ale i fizyczna staje się nie do pokonania. Dlatego warto stworzyć sieć mobilnych doradców energetycznych, którzy:
- odwiedzają mieszkańców w ich domach,
- pomagają ocenić stan budynku i zaproponować możliwe działania,
- wspierają w załatwieniu formalności, tłumaczą niejasności,
- są zaufanym łącznikiem między mieszkańcem, a instytucją.
Tacy doradcy mogliby być zatrudniani przez samorządy, urzędy marszałkowskie lub organizacje społeczne – i pracować w trybie „door to door”. Model ten sprawdza się już w części krajów UE, np. w Austrii i Holandii.

5. Zintegrować politykę energetyczną z polityką społeczną i mieszkaniową
Ubóstwo energetyczne nie jest tylko „energetyczne”. Jest wynikiem:
- złego stanu technicznego budynków,
- ubóstwa dochodowego,
- złej lokalizacji infrastruktury,
- niedoinwestowania służb społecznych.
Dlatego potrzebujemy holistycznej polityki, która:
- łączy dotacje na wymianę źródeł ciepła z programami modernizacji mieszkań komunalnych,
- pozwala osobom pobierającym zasiłki korzystać z dedykowanych, uproszczonych ścieżek dotacyjnych,
- angażuje pracowników socjalnych w rozpoznawanie potrzeb energetycznych rodzin,
- wspiera inwestycje w mieszkalnictwo społeczne, jako element polityki klimatycznej.
Energetyka społeczna to przyszłość – pod warunkiem, że odważymy się myśleć systemowo.
W stronę sprawiedliwej transformacji
W innych krajach – jak Wielka Brytania, Francja, czy Hiszpania – temat ubóstwa energetycznego wszedł do głównego nurtu debaty publicznej i polityki społecznej. Coraz częściej mówi się tam o potrzebie just transition, czyli sprawiedliwej transformacji, w której nikt nie zostaje z tyłu.
W Wielkiej Brytanii już w 2001 r. powstał rządowy Fuel Poverty Strategy, a obecnie działa tam Fuel Poverty Committee doradzający w zakresie polityki publicznej. Uruchomiono również Energy Company Obligation (ECO) – mechanizm, który zobowiązuje dostawców energii do finansowania poprawy efektywności energetycznej w domach osób zagrożonych ubóstwem. Działa również niezależny think tank National Energy Action, który prowadzi kampanie edukacyjne, szkolenia i lokalne działania doradcze dla osób wykluczonych.
We Francji już od wielu lat funkcjonuje program Habiter Mieux, który wspiera ubogie gospodarstwa domowe w termomodernizacji budynków. Tamtejsza agencja środowiskowa ADEME współpracuje z samorządami, by wypracowywać modele wsparcia dostosowane do lokalnych realiów – również w mniejszych miejscowościach. Wprowadzono również instrumenty tzw. „check énergétique”, czyli dopłat bezpośrednich do rachunków za energię dla najuboższych.
W Hiszpanii, w odpowiedzi na rosnące ceny energii, rząd uruchomił program Bono Social Eléctrico, czyli zniżki na rachunki za prąd dla osób spełniających określone kryteria dochodowe. Zbudowano wokół tego także system wsparcia społecznego i informacyjnego – z uwzględnieniem osób starszych i osób z niepełnosprawnościami.
W Niemczech natomiast coraz częściej mówi się o integracji systemów energetycznych i społecznych w ramach polityki miejskiej. Niektóre miasta, jak Lipsk, czy Hamburg – testują model tzw. energetycznych mediatorów społecznych – osób zaufania publicznego, przeszkolonych w zakresie doradztwa energetycznego, które odwiedzają gospodarstwa domowe zagrożone ubóstwem i pomagają znaleźć optymalne rozwiązania.
Te przykłady pokazują, że ubóstwo energetyczne można skutecznie przeciwdziałać – pod warunkiem, że uzna się je za problem systemowy, a nie tylko jednostkowy. Kluczowe jest w tym podejście zintegrowane: łączenie polityki energetycznej z mieszkaniową, socjalną, zdrowotną i edukacyjną. I – co równie ważne – traktowanie potrzeb obywateli nie jako przeszkody, ale jako punktu wyjścia do budowania skutecznych rozwiązań.
W Polsce również dojrzewamy do tego momentu. Coraz więcej samorządów rozumie, że zielona transformacja nie wydarzy się tylko dzięki technologii. Potrzeba ludzi – ich zaufania, ich wiedzy, ich współdziałania. Potrzeba lokalnych sojuszy między instytucjami pomocy społecznej, NGO, uczelniami, firmami energetycznymi i samorządami. Potrzeba empatii, a nie tylko inwestycji.
Ale przede wszystkim – potrzeba odwagi, by uznać, że nie wszyscy wystartowali z tego samego miejsca. Że część społeczeństwa wymaga większego wsparcia, większej obecności i większej wyrozumiałości.
Transformacja energetyczna to nie tylko zeroemisyjność. To także pytanie o to, czy w zielonym świecie jest miejsce dla wszystkich.
Zakończenie
Zielona transformacja to nie tylko technologia i środki, ale też relacje społeczne i sprawiedliwość. Bez uwzględnienia barier dostępności, transformacja może prowadzić do nowej formy wykluczenia. To nie jest jedynie kwestia efektywności energetycznej, czy modernizacji budynków – to kwestia praw podstawowych.
Prawo do ciepła i energii powinno być traktowane jako podstawowe prawo człowieka – również w zielonym świecie.
Źródło: Dr Maja Czarzasty-Zybert, Radca Prawny, ZE PAK SA, Członkini Rady Zarządzającej Polskim Komitetem Światowej Rady Energetycznej
Artykuł pochodzi z wydania 4/2025 “Nowa Energia”





