Zbliżający się III Kongres Energetyki Rozproszonej (KER), który odbędzie się we wrześniu 2025 r. w Krakowie, to jedno z najważniejszych wydarzeń w kalendarzu osób zaangażowanych w transformację energetyczną w Polsce. Już w marcu rozpoczął się cykl konferencji zapowiadających tegoroczną edycję, a pierwsze spotkanie pod hasłem „Bezpieczeństwo energetyczne Polski – atom, wodór, gaz” wywołało gorącą dyskusję. Czym w zasadzie jest to bezpieczeństwo i jakie technologie mogą je zapewnić? Jakie wyzwania czekają nas na drodze do rozwoju nowych rozwiązań, które mają szansę zmienić krajowy system energetyczny?
Transformacja energetyczna nie jest już wizją przyszłości – to proces, który przyspiesza, zmieniając naszą gospodarkę, infrastrukturę i sposób myślenia o energii. W kontekście niestabilnej, pełnej wyzwań sytuacji międzynarodowej bezpieczeństwo energetyczne staje się strategicznym wyzwaniem – nie tylko dla polityków i ekspertów, ale dla całego społeczeństwa.
Coraz wyraźniej widać, że sama fotowoltaika i wiatraki nie wystarczą. Potrzebujemy źródeł przewidywalnych, odpornych na warunki pogodowe i możliwych do skalowania. Trzy technologie coraz częściej wskazywane jako kluczowe w tym kontekście to: energia jądrowa, wodór i gaz – każde z nich ze swoją specyfiką, każde z potencjałem ale też każde ze swoimi wyzwaniami.
Atom – stabilna energia na dekady, ale dopiero za dekadę
Energia jądrowa to temat, który w Polsce powraca jak bumerang – i wreszcie wygląda na to, że coś się dzieje. W 2023 r. rząd podpisał umowę z amerykańskim Westinghouse na budowę pierwszej elektrowni jądrowej na Pomorzu. Jej uruchomienie planowane jest optymistycznie na 2033 r., a docelowa moc to 6-9 GW, co odpowiada ok. 20% dzisiejszego zapotrzebowania kraju na energię elektryczną.
Dodatkowo pojawiają się zapowiedzi wdrażania tzw. SMR-ów (Small Modular Reactors). Zgodnie z deklaracjami potencjalnych inwestorów pierwsze reaktory miałyby powstać w drugiej połowie lat 30.
A problemy? Wysokie koszty (budowa dużej elektrowni to wydatek rzędu 100–150 mld zł), nieprzewidywalne terminy, opór społeczny (co prawda malejący) i brak kadr. A jednak – w długofalowej perspektywie – to jedna z nielicznych technologii mogących dostarczyć stabilnej, niskoemisyjnej energii na skalę przemysłową.
Wodór – nośnik przyszłości czy marketingowy miraż?
Wodór to ulubieniec prezentacji strategicznych i raportów analityków. Nic dziwnego – może być paliwem lub nośnikiem energii dla przemysłu, transportu i magazynem energii odnawialnej. Szczególnie tzw. zielony wodór (produkowany z OZE) jest postrzegany jako sposób na dekarbonizację sektora przemysłowego i ciężkiego transportu.
Ale są poważne „ale”
– Produkcja zielonego wodoru w Polsce jest na poziomie niemal zerowym, a jego cena to dziś ok. 15–20 zł/kg, kilkukrotnie więcej niż wodoru szarego (z gazu ziemnego).
– Polska strategia wodorowa zakłada produkcję 50 tys. ton wodoru odnawialnego rocznie do 2030 r. – to zaledwie ułamek realnych potrzeb gospodarki.
– Infrastruktura? Obecnie brakuje sieci przesyłowej wodoru, stacji tankowania, a systemy wsparcia są wciąż w fazie planowania.
Czy to znaczy, że wodór to utopia? Nie – ale trzeba realistycznie ocenić, że pełnoprawnym elementem miksu energetycznego będzie dopiero po 2040 r. Do tego czasu – potrzebujemy inwestycji w technologie, laboratoria, kadry i przemysł.
Gaz – technicznie dostępny, strategicznie ryzykowny
Gaz ziemny był długo postrzegany jako „czystsza” alternatywa dla węgla. I rzeczywiście – jego spalanie emituje o ok. 50% mniej CO₂ niż węgiel kamienny. Polska infrastruktura gazowa jest dobrze rozwinięta – mamy gazoport w Świnoujściu, interkonektory z Litwą, Czechami, Niemcami i Słowacją, a od 2022 r. także gazociąg Baltic Pipe z Norwegii.
Ale ten „paliwowy komfort” to złudzenie:
– Polska zużywa ok. 21 mld m³ gazu rocznie, z czego 70-80% pochodzi z importu.
– Ceny gazu są wciąż niestabilne, a po szoku cenowym z 2022 r. wiele firm zrezygnowało z inwestycji opartych na tym surowcu.
– UE planuje stopniowe odchodzenie od gazu ziemnego – dyrektywa RED III i pakiet „Fit for 55” premiują biogaz i biometan.
Tymczasem Polska wykorzystuje zaledwie ok. 10% potencjału produkcyjnego biometanu. Eksperci szacują, że moglibyśmy produkować ok. 8–10 mld m³ biometanu rocznie, co pokryłoby połowę krajowego zapotrzebowania.
Potrzebujemy miksu – ale przemyślanego
Żadna z tych technologii nie jest rozwiązaniem uniwersalnym. Ale każda z nich może pełnić ważną rolę w budowaniu odpornego systemu energetycznego:
– Atom – jako stabilna baza i długoterminowa inwestycja.
– Wodór – jako magazyn i paliwo przyszłości.
– Gaz (biometan) – jako elastyczne paliwo przejściowe i lokalna alternatywa dla importu.
To, co dziś najbardziej potrzebne, to strategiczna koordynacja, stabilność regulacyjna i inwestycje w edukację oraz kompetencje. Energetyka to nie tylko elektrownie i rury – to system, który musi działać spójnie i z wyprzedzeniem, a nie w reakcji na kolejne kryzysy.
Bo bezpieczeństwo energetyczne to nie luksus. To warunek rozwoju, odporności i niezależności. I najwyższy czas traktować je z odpowiednią powagą.
Choć atom, wodór i gaz ziemny nie są rozwiązaniami pozbawionymi kontrowersji, trudno odmówić im znaczenia w kontekście budowy bezpiecznego, elastycznego i realistycznego systemu energetycznego w Polsce. Wobec coraz bardziej odczuwalnych skutków zmian klimatu, a także napięć geopolitycznych, które wpływają na stabilność dostaw surowców, potrzebujemy trzeźwego i strategicznego spojrzenia na dostępne technologie.
Dlatego temat ten nie tylko nie znika z debaty publicznej, ale będzie też rozwijany podczas III Kongresu Energetyki Rozproszonej, który odbędzie się we wrześniu w Krakowie. To tam, w gronie praktyków, naukowców i decydentów, będziemy szukać konkretnych odpowiedzi na pytania o przyszłość polskiej energetyki. Dyskusje o atomie, wodorze i gazie nabiorą jeszcze głębszego wymiaru – i będą kluczowe dla kształtowania dalszych kroków transformacji energetycznej naszego kraju.
Bezpłatna rejestracja na 3. edycję Kongresu Energetyki Rozproszonej trwa: https://ker2025.gridaly.com/registration
Źródło: Akademia Górniczo-Hutnicza