Od milionów do miliardów… wszystko wymaga dopłat. Ta transformacja energetyczna nie idzie najlepiej.
Coś dziwnego dzieje się z energetyką – albo po prostu starzejemy się szybciej, niż rozumiemy nowe realia. Kiedyś opłacalność liczyło się prosto, budowano elektrownie, a koncerny energetyczne zarabiały stabilnie. Pół wieku temu były to ulubione inwestycje amerykańskich funduszy emerytalnych – może zyski były skromne, ale pewne. Dziś mamy nowe czasy i nowe koncepcje, ale przede wszystkim… zawsze trzeba dopłacać. Niezależnie od wybranej technologii, niezbędny jest dodatkowy strumień pieniędzy. A te, jak wiadomo, pochodzą z rządowych budżetów, „z głosowania i legislacji”. W tym odcinku Przeglądu Satyrycznego każdy znajdzie coś dla siebie.
Drobne miliony dla elektrycznych kierowców na początek…
Nowe informacje dla potencjalnych beneficjentów programu Mój Elektryk: jeśli ktoś chciałby uzyskać dofinansowanie, będzie musiał poczekać, ponieważ NFOŚiGW ogłosił, że pula 660 mln złotych została wyczerpana i potrzebne są dodatkowe środki. Kolejne dopłaty będą dostępne dopiero w 2025 r. Jako gorący zwolennik transformacji energetycznej i elektrycznych samochodów, nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego dopłacamy do elektrycznych pojazdów, które często są drugim lub trzecim samochodem w rodzinie albo zarządową limuzyną w spółkach, zwłaszcza jeśli mają być tak tanie i konkurencyjne. Zastanawia mnie też, dlaczego dopłacamy do samochodów, a nie mamy wystarczającej liczby ładowarek na ulicach. Może lepiej byłoby skupić się na dofinansowaniu infrastruktury ładowania, a samochody elektryczne i tak znajdą nabywców?
Coraz więcej (i więcej) dla morskich farm wiatrowych…
Rozpoczyna się II faza budowy morskich farm wiatrowych, co jest bardzo pozytywną wiadomością. Kluczowym elementem dla realizacji tych inwestycji jest wprowadzenie gwarancji dla inwestorów. Ministerstwo Klimatu i Środowiska zaproponowało maksymalną cenę 471,83 zł za MWh w aukcjach na wsparcie dla II fazy budowy morskich farm wiatrowych. Cena ta została jednak oprotestowana przez branżowe izby wiatrowe jako zbyt niska i prawdopodobnie zostanie nieco podwyższona. Dla przypomnienia, w 2021 r., podczas I fazy budowy morskich farm wiatrowych (prawie 5,9 GW, obecnie w kluczowym etapie realizacji), maksymalna cena, tzw. pokrycie ujemnego salda, wynosiła 319,6 PLN/MWh z uwzględnieniem indeksacji inflacyjnej. Choć wszystko wydaje się w porządku, coś się nie zgadza. Technologie miały tanieć i być konkurencyjne, ale jak widać, energia wiatrowa na morzu okazuje się nieco droższa.
Wsparcie dla wodoru: bez dopłat ani rusz (obecnie pewnie 4 EUR/kg) …
Według informacji wiceministra MKiŚ (odpowiedź na interpelację poselską) trwają prace nad programem kontraktu różnicowego dla wodoru, który będzie wspierał przedsiębiorstwa w inwestycjach w gospodarkę wodorową. Mówiąc wprost, planowane są dopłaty do ceny 1 kg wyprodukowanego i wykorzystanego wodoru odnawialnego, który jest droższy niż ‘brudny’ wodór (emitujący CO₂). Obecnie ‘szary wodór’ (pochodzący z reformingu CH4) jest znacznie tańszy niż ‘zielony’ wodór (produkowany za pomocą elektrolizy przy użyciu energii z OZE), nawet przy uwzględnieniu kosztów emisji CO₂ (ok. 10 kg CO₂ na 1 kg ‘szarego’ wodoru). Widać więc, że dopłaty będą znaczące (choć dane są rozbieżne, szary wodór kosztuje około 1,5 – 2,5 EUR/kg, podczas gdy zielony 5-8 EUR/kg). Wodór miał zrewolucjonizować europejską energetykę do 2030 r., ale jak widać – bez dopłat ani rusz.
Górnictwo bez zmian: 7 mld na 2024 r. Co czeka nas w 2025?
W sektorze paliw kopalnych panuje stabilność – dopłaty przebiegają zgodnie z planem. Po kolejnych dotacjach, a właściwie po przekazaniu obligacji na podwyższenie kapitału (2 mld zł w maju/czerwcu), czekamy na okres powakacyjny, a następnie przedbarbórkowy na kolejne wsparcie finansowe. Łączna suma dotacji ma przekroczyć 7 mld zł w tym roku (choć prognozy mówią nawet o 10 mld zł), ale wciąż czeka na notyfikację UE. Z prawnego punktu widzenia dotacje są obecnie przekazywane nielegalnie, w formie zaliczki, oczekując na potwierdzenie zgodności z przepisami UE.
Biorąc pod uwagę aktualne ceny na rynkach – węgiel kamienny RA kosztuje około 115 USD/tonę, a uprawnienia do emisji CO₂ (EUA) około 71 EUR/tonę – nie ma widoków na zmniejszenie dopłat dla górnictwa w 2025 r. ani na obniżenie kosztów w energetyce węglowej poniżej 700 zł/MWh. Mimo tańszego paliwa, koszty produkcji rosną ze względu na wysokie opłaty za emisję CO₂, co prowadzi do trudnej sytuacji zarówno w górnictwie, jak i w generacji węglowej – stąd konieczność rekordowych dotacji w 2025 r. Można już prognozować, że górnictwo będzie wymagało co najmniej 12 mld zł wsparcia. Matematycznie rozwiązanie jest proste – wiadomo, że deficyt będzie większy, choć nie jest jasne, jak szybko będzie się pogłębiać.
Waga ciężka: Energetyka jądrowa jak dawny deficyt budżetowy
Pojawiły się konkretne informacje dotyczące finansowania polskiego programu jądrowego. Rząd planuje bezpośrednie wsparcie publiczne dla spółki PEJ (polski inwestor), a odpowiednie regulacje mają być wprowadzone w ramach prac legislacyjnych w nadchodzącym kwartale. Na razie nie do końca wiadomo, jak wszystko ma funkcjonować – czy znów będzie to dotacja w formie obligacji (jak dla kopalń), jakaś forma gwarancji pożyczkowej, czy inny mechanizm wsparcia. Wciąż niejasne pozostaje, jak te działania mają się do notyfikacji pomocy publicznej przez UE (może warto już rozpocząć procedurę, bo trwa ona co najmniej rok).
Jedno jest pewne: wysokość pomocy publicznej wyniesie 60 mld PLN. Dla porównania, jeszcze w 2021 r. polski deficyt budżetowy wynosił około 22 mld PLN, ale ostatnie lata to prawdziwy rollercoaster – według budżetu na 2024 r. deficyt może sięgnąć nawet 184 mld PLN (jesteśmy na dobrej drodze, osiągając 84 mld PLN po lipcu). Początkowo byłem zaniepokojony sumą 60 mld PLN, ale po sprawdzeniu dodatkowych danych można stwierdzić, że choć to niemała kwota, to w kontekście wsparcia dla energetyki jądrowej nie jest aż tak ogromna (około 4300 zł na rodzinę).
Źródło: www.konradswirski.blog.tt.com.pl