OZE

Czy Polska ma za dużo zielonej energii?

Rządowe propozycje zmian zasad wspierania energetyki prosumenckiej grożą destabilizacją rynku, obniżeniem jakości oraz bezpieczeństwa produktów i usług.  To piach w tryby jedynego dynamicznie rozwijającego się w Polsce segmentu energetyki odnawialnej.

23.06.2021 kończą się trzytygodniowe konsultacje społeczne rządowych propozycji zmian w prawie energetycznym i ustawie o odnawialnych źródłach energii. Projekt zakłada, że już za pół roku nowi właściciele domowych instalacji fotowoltaicznych (tj. zarejestrowani od 1 stycznia 2022 r.) byliby zmuszeni kupować energię od operatora praktycznie do dwukrotnie wyższej cenie, niż ta, po jakiej będą mu sprzedawać nadwyżki energii z ich instalacji fotowoltaicznej; nadwyżki oddawane w dziennym szczycie zapotrzebowania, gdy rynkowa cena energii jest najwyższa.

Proponowana zmiana, wbrew zapewnieniom przedstawicieli resortu klimatu i środowiska, znacząco obniżyłaby opłacalność inwestycji w domową instalację fotowoltaiczną i wywołałaby szereg bardzo negatywnych skutków dla energetyki prosumenckiej – najlepiej rozwijającego się sektora energetyki odnawialnej w Polsce, dającego nam pod względem dynamiki czwarte  miejsce w Europie  (Raport IEO 2021). Dlatego organizacje pozarządowe działające na rzecz rozwoju energetyki obywatelskiej wydały wspólne stanowisko, które wraz z uwagami szczegółowymi przekazano rządowi w ramach konsultacji społecznych.

Gwałtowna – w perspektywie 6 miesięcy – zmiana zasad wsparcia i pogorszenie opłacalności takich inwestycji, spowodowałaby przede wszystkim destabilizację rynku – potencjalni prosumenci będą chcieli za wszelką cenę podłączyć nową instalację do końca bieżącego roku. Skokowy wzrost popytu podwyższyłby ceny a na rynek dopuściłby również produkty i usługi najgorszej jakości, mogące stanowić zagrożenie dla prosumentów. Z wielkim prawdopodobieństwem, przesunięcie przyszłorocznych inwestycji na koniec bieżącego roku, spowoduje załamanie popytu z chwilą wejścia w życie mniej atrakcyjnych zasad rozliczania energii.

Mniejsza opłacalność własnej instalacji fotowoltaicznej wydłuży okres zwrotu inwestycji i sprawi, że stanie się ona dostępna – nawet z pomocą publiczną w postaci dotacji i ulg podatkowych – tylko dla najbardziej zamożnej części społeczeństwa, negując zarówno ideę demokracji energetycznej jak i zasadność tak adresowanej pomocy publicznej.

Zmiana przepisów tłumaczona jest koniecznością transpozycji unijnej dyrektywy o jednolitym rynku energetycznym (IEMD), na co kraje członkowskie miały czas do końca ubiegłego roku. Niezależni eksperci jednym głosem mówią jednak, że prawdziwym powodem zmian są rosnące kłopoty operatorów sieci dystrybucyjnych i przesyłowych – czyli spółek państwowych – z odbiorem nadwyżek energii od prosumentów i stąd próba spowolnienia przyrostu liczby prosumentów.

Trudności operatorów sieci nie mogą usprawiedliwiać działań hamujących rozwój OZE i energetyki obywatelskiej w Polsce. Nie pozwalają nam na to ani zobowiązania unijne, ani obywatele, którzy od kilku lat pokazują rosnące zainteresowanie wytwarzaniem odnawialnej energii.”

Trudności operatorów sieci nie mogą usprawiedliwiać działań hamujących rozwój OZE i energetyki obywatelskiej w Polsce. Nie pozwalają nam na to ani zobowiązania unijne, ani obywatele, którzy od kilku lat pokazują rosnące zainteresowanie wytwarzaniem odnawialnej energii – podkreśla Zuzanna Sasiak, Koordynatorka Ruchu Więcej Niż Energia w Polskiej Zielonej Sieci.

Ani treść zmian ani ich gwałtowność nie jest tymczasem nigdzie uzasadniona w dyrektywie IEMD. Daje ona krajom członkowskim na wdrożenie zmian jeszcze 2 i pół roku – do początku 2024 r. Tymczasem niestabilność i nieprzewidywalność polskiego rynku energii od lat jest wskazywana jako największe ryzyko inwestycyjne. Ustawy o OZE oraz Prawo energetyczne są jednymi z najczęściej nowelizowanych aktów prawnych w Polsce.

Rządowy projekt zawiera więcej kontrowersyjnych propozycji, m.in. zmianę definicji prosumenta w Ustawie o OZE, opisującą go jako odbiorcę wytwarzającego energię, ale już nie „wyłącznie” (to wykreślono) ze źródeł odnawialnych. Zawiera też propozycję co do zasady słusznych, ale bardzo nieprecyzyjnych nowych przepisów dotyczących tzw. „obywatelskich społeczności energetycznych”, zapowiadając bardzo ogólnie ich odpowiedzialność finansową za niezbilansowanie, które spowodują w systemie elektroenergetycznym. Tak nieprecyzyjne przepisy budzą obawy, że zaproponowane zasady rozliczenia nadwyżek wyprodukowanej przez społeczności energii (nie sprecyzowano czy wyłącznie z OZE) mogą być podobnie niekorzystne jak proponowane równolegle dla prosumentów indywidualnych. Jeśli zniechęcą potencjalnie zainteresowanych obywateli i podmioty do zakładania takich form zarządzania energią, to staną się równie martwym prawem, jak przepisy dotyczące spółdzielni energetycznych, z których po 2 latach nie uruchomiono w Polsce ani jednej (jedną zarejestrowano).

Wprowadzenie społeczności energetycznych (wspólnot energetycznych) do polskich przepisów to bardzo pilna potrzeba, ale konieczne jest doprecyzowanie, że muszą one funkcjonować wyłącznie w oparciu o odnawialne źródła energii, z jednoczesnym założeniem zapewnienia efektywności energetycznych tych społeczności. O takich bowiem społecznościach mówi dyrektywa RED II o promocji odnawialnych źródeł energii, której termin transpozycji upływa z końcem czerwca.

Stabilność i przejrzystość prawa oraz zdrowy rozsądek wymagają, by ustawodawca wprowadził regulacje dotyczące jednego, a nie dwóch typów społeczności energetycznych w Polsce. Transpozycja obu dyrektyw – IEMD oraz  RED II – powinna być spójna i nie generować dublujących się rozwiązań prawnych.

Źródło: Polska Zielona Sieć  

Działy

Reklama