Do 2025 r. Polska będzie w posiadaniu trzeciej co do wielkości floty e-autobusów w Europie, ustępując tylko Francji i Wielkiej Brytanii – wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego, przygotowanego we współpracy z PKN ORLEN oraz Krajową Agencją Poszanowania Energii. Jednak ewolucję przechodzi również transport indywidualny, już 17% aut we flocie mobilności współdzielonej to pojazdy elektryczne.
– Zmiana na drogach zaczyna się od zmiany mentalnej. Globalny rynek współdzielenia samochodów w 2017 r. był wart ok. 1,3 mld EUR, a do 2024 r. ma wzrosnąć do ponad 9,2 mld EUR – mówi Łukasz Czernicki. Nowy sposób patrzenia na samochód, bardziej jako narzędzie niż cel sam w sobie, doprowadzi do tego, że już w 2025 r. na świecie liczba współdzielonych aut wyniesie 45 mln, a znaczną część z nich będą stanowiły pojazdy elektryczne – twierdzi Czernicki.
Elektromobilność się opłaca – już nie tylko pod względem ekologicznym, ale także ekonomicznym. Według prognoz, odpowiadający jeszcze w 2015 r. za niemal 3/5 ceny pojazdu koszt baterii, 10 lat później, tj. w 2025, ma stanowić zaledwie 1/5 ceny pojazdu. Jak pokazują wyliczenia obrazujące całkowity koszt zakupu i eksploatacji pojazdu elektrycznego, już w tej chwili „elektryki” nie ustępują pod tym względem pojazdom spalinowym.
Co jest najważniejsze dla ekspansji elektromobilności indywidualnej? W początkowej fazie rozwoju rynku kluczowe są pozafinansowe mechanizmy wsparcia dla nabywców aut elektrycznych, takie jak darmowe parkowanie, możliwość jazdy buspasem czy wjazd do stref niskoemisyjnych. Bardzo ważnym elementem systemowego myślenia o rozwoju e-mobility jest budowa ładowarek przy głównych ciągach komunikacyjnych: drogach krajowych, ekspresowych, autostradach.
Transport publiczny napędza rozwój elektromobilności
Szczególne szanse i wyzwania, jeżeli chodzi o rozwój elektromobilności, stoją przed miastami. To w nich ogromną rolę odgrywa bowiem transport publiczny, z którego korzysta 90% mieszkańców Polski. Przestrzeń na przeprowadzenie elektryfikacji transportu publicznego jest w Polsce znaczna. Flota miejskich autobusów w Polsce w 2018 r. liczyła nieco ponad 12 tys. pojazdów, systematycznie rośnie udział autobusów elektrycznych w całej flocie transportu publicznego. W 2015 r. jeździło ich 8, trzy lata później – około 100; zaś w lipcu 2019 r. – już 198. Eksperci przewidują, że już w 2030 r. autobusy elektryczne będą stanowiły ok. 52% całej europejskiej floty. Polska będzie w awangardzie tych zmian, przesuwając się z 5. na 3. pozycję. Konkurencję dla nas stanowić będą przede wszystkim Francja i Wielka Brytania, inwestujące w elektromobilny transport zbiorowy. Co więcej, mamy tu spore rezerwy, gdyż pomimo miejsca w czołówce, flota autobusów elektrycznych stanowi ok. 1% wszystkich autobusów w Polsce. Sytuacja ta ulega jednak dynamicznej zmianie. W lipcu br. podpisano umowę na zakup 130 elektrycznych autobusów w Warszawie, a Narodowe Centrum Badań i Rozwoju prowadzi program E-bus, w którym udział zadeklarowały 62 samorządy, planujące zakup prawie 800 autobusów elektrycznych do 2020 r. i aż 1500 do 2023 r.
Elektromobilność na świecie – jak rozwój branży wspierają inne kraje?
Model wsparcia rozwoju elektromobilności na świecie nie jest jednolity. Biorąc pod uwagę szacunkowe środki przeznaczone na rozwój elektromobilności w 2018 r. obecnie liderami w tej dziedzinie są Korea Południowa i Chiny. Rząd Korei Południowej opracował 5-letni plan wydatkowania kwoty 27,7 mld EUR na rzecz elektromobilności. Prawie dwukrotnie mniej niż Korea wydają na rozwój e-mobility kolejne w zestawieniu Niemcy i Wielka Brytania. Ale są przykłady pokazujące, że pieniądze to nie wszystko – Holandia oferując średnio 8 razy mniejsze dofinansowanie na zakup auta elektrycznego niż Wielka Brytania zanotowała prawie 8-krotnie większy udział rejestracji samochodów elektrycznych w całej flocie w 2018 r. Analiza strategii wsparcia elektromobilności na świecie prowadzi do wniosku, że nie ma uniwersalnej recepty na sukces, a dużą rolę odgrywa wykorzystanie naturalnych przewag i dźwigni rozwoju oraz mądre przekonywanie ludzi do zalet elektrycznego transportu, niekoniecznie zaś wpompowywanie w sektor gigantycznych pieniędzy.
Źródło: Polski Instytut Ekonomiczny